Astmatycy mają lepiej?!

By 22:02 , , , , ,

Od kiedy? Zdaję sobie sprawę, że ludzie, którzy mnie o to pytają, bądź też z góry zakładają, że tak jest, po prostu nie wiedzą, jakie to uczucie. Bo przecież skąd i jak mieli by to poczuć? Zdaje sobie sprawę, że takimi komentarzami niekoniecznie chcą źle, nie zawsze mają złe intencje czy też niekoniecznie chcą umniejszyć ciężką pracę, którą astmatyk musi włożyć, żeby coś w sporcie osiągnąć.

Ogólnie przyjęło się, że jak mówimy o sportowcy astmatyku to od razu skojarzenie wędruje do norweskich biegaczek narciarskich, które przecież bez leków nie były by takie super. To te leki powodują, że nagle dostają super mocy i zasuwają z prędkością światła. Naprawdę tak myślicie? Że wystarczy jeden wdech z inhalatora i już terminator kolejna wersja? To pozwólcie, że wyprowadzę was z błędu.

Zacznijmy od początku. Weźcie głęboki oddech. Taki naprawdę solidny oddech, taki, jak chcecie na ułamki sekund zatrzymać piękny zapach jakiejś pysznej potrawy. Odetchnijcie tak parę razy. Przyjemnie prawda? To teraz skróćcie ten oddech o 1/4, a potem o połowę. Już nie jest tak fajnie, co nie? Dodajcie do tego świst, który zdarza się podczas sprintów czy wymagających ćwiczeń. Czujecie się już jak świstaki, które tylko świszczą w drzwiach spożywczego? Gratulacje, właśnie wiecie jak "przyjemnie" biega się astmatykowi, kiedy ma nawroty astmy.

To nie jest tak, że my się nad sobą użalamy. Wiadomo, że jak w każdej grupie są tacy, którym zależy na poprawie zdrowia i ci, którzy biorą co dali. Ja nie chciałam, żeby astma kiedykolwiek odbierała mi marzenia. Miałam takie szczęście, że w wieku 13 lat odstawiono mi leki i dobrych parę lat nic się nie działo. Kiedy na poważnie zaczęłam się ruszać oprócz pomniejszonych płuc nic mi nie dolegało. Długo musiałam zwiększać ich objętość, żeby być na poziomie początkujących biegaczy. Niestety w tym roku mam nawrót. I to na tyle poważny, że konieczny był nawrót na leki.

Myślicie pewnie, że od tej pory pobijam rekord za rekordem i jakie to niesprawiedliwe, że mam taki doping. Otóż dopóki nie było na tyle "krytycznie" to ich nie brałam, a potem odchorowywałam to ciężkimi bólami klatki piersiowej. Oba półmaratony w marcu zrobiłam bez leków i nawet pobiłam swój rekord z zeszłego roku. Nie zmienię budowy swoich płuc, mogę je tylko wzmacniać. I kiedy krzyczą o pomoc, nie mam wyjścia. Uwierzcie mi, że jeśli tylko dostanę światło, że mogę przestać je brać to z miejsca przestanę. Nie jest przyjemne, kiedy inni podejrzewają cię, że twoje osiągnięcia są zasługą leków. Nie liczy się już to, ile km muszę robić, żeby te wyniki zrobić. Nie liczy się to, że mam mniejsze płuca, że muszę dokładać dwukrotnie więcej pracy niż normalny biegacz. Liczy się tylko to, że przed startem psikam dawkę leków. To automatycznie czyni mnie oszukistą i kimś wybranym. A ja za cholerę tego nie chcę.

I ustalmy sobie najważniejsza kwestię. Żaden z nas, żaden astmatyk tego nie chciał. Nikt nie chce ułomności. Więc następnym razem, kiedy powiesz, że też chciałbyś mieć astmę i jak to powinnam być z przodu biegu pomyśl, czy na pewno jest tak fajnie, jak uważasz, że jest.

A żeby udowodnić, że bez inhalatora, z odrobiną zawziętości też można coś osiągnąć, to w zeszłym roku zrobiłam dwa maratony. Choć nikt nie dawał mi szansy, ja biegłam 42km bez chwili zmęczenia, bez problemów z oddechem i bez zadyszki ;-) Naprawdę można. Więc przestańcie szufladkować ludzi i zajmijcie się sobą :-)

You Might Also Like

0 komentarze