Runmageddon Rekrut Trójmiasto

By 00:04 , , , , , , , ,

Myślę, że przyjdzie tak dzień, kiedy zamiast pytać o moje plany na weekend, ludzie zaczną pytać "kiedy masz wolne"? Co śmieszniejsze, żeby na to odpowiedzieć potrzebowałabym dobrych paru minut, żeby najzwyczajniej po ludzku spojrzeć w kalendarz, tyle tego się dzieje. I choć ostatnio pisałam o konieczności zwolnienia tempa tak naprawdę zrezygnowałam tylko z jednego biegu i lekko zwolniłam na treningach. Natomiast w poprzedni weekend ponownie byłam na trasie... Cóż mogę rzecz. To już popada w uzależnienie :) 

Tym razem padało na kolejny bieg ocr, czyli Runmageddon Rekrut w Trójmieście, czyli mój trzeci bieg pod szyldem Rmg w rodzinnych stronach. I tak jak przyjemnie biega się w innych miastach, tak u nas organizatorzy zawsze wpadną na diabelskie pomysły i nigdy nie jest monotonnie. Tym razem spotkała nas największa liczba kąpieli w morzu w edycjach nadmorskich i ekstremalne podbiegi pod gdyńskie klify. Lepszego sprawdzenia formy przed majówką nie mogłam sobie zaplanować.


Dobór przeszkód stanowił nie lada wyzwanie. Tym razem postawiłam na czas, żeby zweryfikować, jak szybko mogę dystans 7km pokonać, więc kiedy na przeszkodzie były zbyt duże kolejki, bądź trafiały się przeszkody jak Multirig, których nie umiem, niestety leciały burpeesy. Największą frajdę sprawia mi, kiedy każda edycja wnosi coś nowego. Są nowe przeszkody, ja szybciej pokonuje dystans czy łamię lęki. Z nowych przeszkód największe wrażenie na wszystkich zrobił chyba pole dance, który po tłumach ludzi niebezpiecznie śliski i ubłocony stanowił spore wyzwanie. Nie zabrakło przeszkód, które stanowią zmorę większości startujących, czyli fire man, komandos, ściana skośna czy wspomniany mutlirig. Dorzućcie do tego strome zbiegi i podbiegi po klifach, a dostaniecie mieszankę wybuchową :)



Dla mnie był to ostateczny test czy leki zaczęły działać i czy mam co marzyć o próbach pobijania własnych rekordów w tym sezonie. I choć rekrut rekrutowi nie równy z każdym osiągam co raz lepsze czasy i chyba po raz pierwszy w życiu... Uwaga, uwaga ta wiekopomna chwila... Byłam z siebie dumna. Siłowo jest jeszcze wiele do życzenia, natomiast biegowo powoli wychodzę ze strefy komfortu i nawet całkiem, całkiem mi to idzie.

Ostatecznie skończyłam bieg z czasem 1:33:00, będąc 4 kobietą w serii! Gdybym startowała w serii Elite to zajęłabym 15 miejsce wśród kobiet. Natomiast uwzględniając dwa dni trwania eventu mam 65 miejsce w kwalifikacji ogólnej kobiet :) Dziękuję ekipo Runmageddonu za wystawienie na kolejną próbę siły i charakteru! Z każdym biegiem  wyzbywam się lęków, nabieram pewności i wierzę, że niemożliwe nie istnieje. A jeśli niemożliwe jest dziś, to zrobię to później, ale zrobię. Ponieważ kiedy masz nastawienie to nic nie jest w stanie Cię złamać. Nie da się zabrać siły płynącej prosto z serducha. A sport czyni Cię twardzielem, więc mocno trzymaj się swoje odskoczni od życia i nie daj nikomu powiedzieć sobie, że nie dasz rady.

Do usłyszenia!

You Might Also Like

0 komentarze